Wojciech Drobiński

Shake

Potrzebne Ci będzie jedynie narzędzie miksujące - blender, mały mikser ręczny lub coś w tym guście. Bazą jest oczywiście woda, rzecz święta, bez niej przecież życie uschnie…

Wodę nalewasz do wysokiego naczynia lub blendera - ilość dostosuj do swoich upodobań - gęstości powstałego „czegoś”. Następnie wsypujesz kilka łyżek mieszanki płatków. U mnie jest to cała gama: głównie płatki owsiane, pszenne, żytnie, orkiszowe, amarantusowe. Następnie otręby: pszenne żytnie, orkiszowe, owsiane, zarodki pszenne, suszone owoce (rodzynki, daktyle, śliwki, morele, figi, żurawina, banany, ananasy itp.). Tą miksturę sporządzam raz na czas, mieszam i trzymam w zakręcanym pudle. Można też zastosować gotowe musli z marketu! OK… lecimy dalej: Mamy wodę, kilka łyżek mieszanki płatków a teraz kolej na owoce - wyciągam z lodówki, co aktualnie znajduje się pod ręką - banan, jabłko, brzoskwinia, pomarańcza, marchewka… a teraz to nawet moje kochane truskawki i maliny - z prywatnej grządki. Do tego łyżka miodu, cynamon lub imbir (dla smaku, poprawy trawienia i rozgrzania organizmu). Całość miksuję na najwyższych obrotach dosłownie minutkę i powstaje mi gęsty, sycący shake!

To nie koniec, gdyż przeważnie dorzucam: jogurt naturalny lub względnie mleko - dla poprawy smaku oraz ze względu na pożyteczne kultury bakterii jogurtowych. Ale co z białkiem? A właśnie…, organizm po nocnym katabolizmie musi otrzymać zastrzyk pełnowartościowego białka! Sięgam więc po jakąkolwiek odżywkę białkową, zawierającą kilka rodzajów białek o różnym czasie wchłanialności (odżywki zawierają również pożyteczne prebiotyki w postaci insuliny!) - wsypuję jedną porcję owocowego proszku i śniadanko już prawie gotowe!

Słowo prawie stanowi dla mnie bardzo dużo bowiem przychodzi pora na produkt, który jest prawdziwym hitem żywieniowym - małe, niepozorne i tanie ziarenka: siemię lniane! Co ważne - siemię musi być świeżo zmielone! Tylko tak możemy zapewnić sobie podaż wartościowego kwasu tłuszczowego z rodziny omega-3 oraz spektrum minerałów, substancji ochronnych, błonnika rozpuszczalnego, jak i nierozpuszczalnego, antyutleniaczy i wielu innych spośród 80 zawartych w tych niepozornych ziarenkach substancji odżywczych! 2-3 łyżeczki ziarenek wsypuję do młynka lub - jeśli macie dobry blender - od razu do naszego szejka! Teraz już z czystym sumieniem mogę powiedzieć: „podano do stołu” - a raczej do ręki! Pyszny, gęsty, sycący i odżywczy koktajl możemy nalać nawet do bidonu, kubka i zabrać ze sobą do auta czy tramwaju! Zapewni nam stały, kontrolowany dopływ energii do godzin przedpołudniowych, kiedy na spokojnie możemy przyrządzić drugie śniadanie. Poranne szejki można dowolnie modyfikować przez dodatnie rożnych owoców, orzechów czy naturalnego kakao. Dla dbających o linię proponuję banana zastąpić marchewką, pożądający mięśni powinni dodać banany, orzechy, pestki dyni czy nasiona słonecznika.

autor: mgr inż. Karolina Kozela

źródło: bikeboard.pl

Przeczytaj inne porady z tej kategorii

Wróg publiczny nr 1 czy prawa ręka szefa kuchni?

Wiele kobiet twierdzi, że mikrofala to jeden z lepszych wynalazków XX wieku - tuż obok zmywarki i pralki. Kolarze, którzy mają mało czasu, bo większość ...

czytaj więcej

Termostymulacja i termogeniki

Termogeneza to nic innego, jak „narodziny ciepła” a popularne termogeniki to substancje stymulujące ten proces. Nasz organizm musi utrzymywać stałą temperaturę ok. 37°C, nie bacząc ...

czytaj więcej
POKAŻ