Co by nie powiedzie początki mojej przygody ze zdrowym żywieniem to była szkoła średnia w której uczyłem się gotować, jednak tak do końca nie było moje żywienie w tamtym okresie to znaczy dalekie było od jakikolwiek standardów. Chociaż chyba źle rozpoczęłem początek to robienie kanapek dla mamy i taty oraz weekendowe wypady na działkę (dlatego moje naleciałości rolnika :). Myślę że zacząłem się ogarniać w tematyce żywienia na studiach, kiedy docierało do mnie jaki wpływ ma ono na nasze życie... jasne  teoria jedno praktyka drugie po drodze było mnóstwo błędów gdzie bardziej chciałem się skupić na sporcie  niż na żywieniu (zresztą do tej pory mogą wspomnieć moi znajomi że zawsze  w bagażniku auta służbowego miałem...  rakiety do tenisa, piłkę nożną, korki). Jednak prawdziwe zmiany to  poznanie Agnieszki a zwłaszcza jej rodziców którzy wprowadzili do mojego żywienia urozmaicenie i bogactwo smaków zarówno kuchni śródziemnomorskiej jaki wtedy uważanych przeze mnie za dziwactwa między innymi świńskie uszy, kurze stópki, ślimaki czy karczochy. Sam start w dietetyce nie był jakiś wyraźnie super ponieważ czasy były trudne i dietetyka na znacznie niższym poziomie niż w chwili obecnej. Moje spojrzenie na tą branże poprawiło się znacznie później kiedy to pojechałem na targi fitness do Poznania na które jeździmy co roku z racji prowadzenia kiedyś klubu fitness,  niesamowite wrażenie na mnie zrobił właściciel sieci Fit Dietetyk i Dobry Dietetyk Dariusz Szukała.

Jednak po samym spotkaniu nie nastąpiło nawiązanie współpracy wręcz przeciwnie myślałem że pan z którym się spotkałem to dobrze wytrenowany menadżer sprzedaży. Wróciłem do tematu Fit Dietetyk dopiero 3 lata później tyle tak naprawdę musiałem dojrzeć jednocześnie znudzić się formą dietetyki Wytnij Wklej (i niech pierwszy rzuci kamień ten który tak nie zaczynał i o zgrozo...dalej tak jest).

Oczywiście zanim podjąłem decyzję wejścia do sieci zaczerpnąłem wiedzy od innych dietetyków (niestety mało przychylne chyba z racji zazdrości), byłem także na spotkaniach w różnych sieciach dietetycznych bez wymieniania ich nazwy, ale jakość oferowana przez nich była przytłaczająco słaba. No i docieramy do czasów współczesnych...wbrew obiegowej opini znajomych i rodziny zostawiłem cała resztę, a czasami los mi w tym pomógł i zaangażowałem się tylko w dietetyke.

Z perspektywy czasu wcale nie tak odległego mogę powiedzieć że najtrudniejsze są pierwsze 2 lata gdzie trzeba zainwestować nie tylko czas i pieniądze ale przede wszystkim i nade wszystko cierpliwość rodziny. Oczywiście patrząc na moją działalność  w chwili obecnej  warsztaty żywieniowe, dietetykę  oraz wykłady- które uwielbiam prowadzić możecie powiedzieć że bardzo mocno sfixowałem na tym punkcie  ale  podobnie jak moich wielu kolegów i koleżanki po fachu żyję tym i nie  zamierzam się nikomu tłumaczyć... Jeżeli ktoś doczytał aż dotąd to gratuluję cierpliwości i polecam się na przyszłość...